czwartek, 7 lipca 2016

Epilog

29.08.2017r- Poniedziałek
Właśnie wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Nasza przygoda sie zakończyła.
Po 2 latach i 4 miesiącach, gdy wszystko sie już układało wrócił on, i zamieszał mi w głowie.
Kto by pomyślał, że ruszymy w podróż po Ameryce na całe 2 miesiące.
Podczas tych dwóch miesięcy wiele sie zdarzyło.
Czy żałuję ? Nie.
Podczas tych dwóch miesięcy zwiedziłam 49 stanów, przemyciłam broń, imprezowałam, zwiedzałam, zrobiłam tatuaż oraz zrozumiałam, że Kocham tego blond niebezpiecznego chłopaka, lecz czy on zdaje sobie z tego sprawę ? Chyba nie
Jak sądzisz jak zareagują inni ?- zapytałam sie przestraszona, gdy zauważyłam znajomą drogę, która prowadziła do mojego domu.
Mam wyjebane na ich zdanie - powiedział do mnie na co przytaknęłam. No i jesteśmy pod domem. Spojrzałam  przestraszona na Nialla, który przez chwilę spoglądał w moje oczy po czym złożył pocałunek na moich ustach.
Jeżeli coś kochasz pozwól temu odejść, jeżeli nie wróci nigdy nie było pisane  dla Ciebie - powiedział po czym spojrzał na swoje kolana. Westchnęłam widząc go załamanego . Miałam ochotę sie rozpłakać widząc go w takim stanie. Westchnął po czym wysiadł z samochodu. Zrobiłam to samo co on.  Przyglądałam sie chłopakowi, który wyciągał moje walizki. Ruszyliśmy razem do domu. Serce dudniło mi niewyobrażalnie. Spojrzałam na Nialla, także spoglądał na mnie po czym zaczął przypatrywać sie swoim butom. Kocham tylko jego, przepraszam Luke ale to nie wyjdzie.
Weszłam do mieszkania nie pukając, gdyż dwa miesiące temu tutaj mieszkałam.
Wanessa - krzyknął zdziwiony Luke. Wszyscy nasi znajomi siedzieli, lecz gdy sie otrząsnęli od razu rzucili sie w naszym kierunku z uściskami. Pierw przywitali mnie moi przyjaciele, w tym samym czasie Nialla przyjaciele, a także moim witali sie z nim. Z mojego pola widzenia zniknął mój chłopak, z którym zamierzam poważnie porozmawiać o naszym rozstaniu.
Wanessa kocham Cię i chce spędzić z tobą resztę życia wyjdź za mnie - powiedział Luke stojąc na przeciwko mnie z pierścionkiem w pudełku. Spojrzałam przestraszona na niego, reszta osób widać, że była bardzo zadowolona oprócz mojej grupy, która nienawidziła wręcz Luka i uważała, że zawsze odciąga mnie on od zabawy.
Luke jestem szczęśliwa ale... - powiedziałam, lecz nie dane było mi skończyć, gdyż chłopak przerwał całując moje usta oraz włożył pierścionek na mój palec. Ale musimy to zakończyć.
Oderwał sie ode mnie szczęśliwy po czym obrócił mnie wokół własnej osi. Rozejrzałam sie wzrokiem po pomieszczeniu. Nigdzie nie było Nialla, wyszedł.
Jesteśmy takie szczęśliwe - powiedziały dziewczyny zgarniając mnie do uścisku.
Przepraszam, ale chciałabym sie rozpakować - powiedziałam na co wszyscy przytaknęli. Wbiegłam do pokoju od razu idąc do łazienki, w której sie zamknęłam.
Połączenie odrzucone.
Niall błagam odbierz - powiedziałam sama do siebie, gdy po 3 próbach za każdym razem odrzucał moje połączenie. Zjechałam po drzwiach płacząc po czym  spojrzałam na srebrny pierścionek z kryształkiem.
Czemu moje życie musi być, aż tak skomplikowane. Wstałam głośno wzdychając po czym przepłukałam twarz wodą. Weszłam do pokoju przebierając sie od razu w coś wygodniejszego. Próbowałam do Nialla dzwonić jeszcze 4 razy, lecz tym razem całkowicie mnie zlał nawet nie odrzucając połączenia. Położyłam sie na łóżku po czym zaczęłam płakać jak małe dziecko.

Obudziłam sie dopiero na drugi dzień. Wstałam z łóżka od razu biegnąc do łazienki, w której zwymiotowałam. Przemyłam usta po czym spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam okropnie. Nałożyłam trochę korektora pod oczy oraz podkładu, następnie wyszłam z łazienki. Usłyszałam dzwonek do drzwi,  przyśpieszyłam z nadzieją, że może to być Niall.
Czy mieszka tutaj Wanessa Roter ?- zapytał sie mężczyzna ubrany w czarny garnitur. Spojrzałam dziwnie na mężczyznę, któremu także przyglądali sie przyjaciele szybciej siedzący w salonie.
Tak - odpowiedziałam.
Mogę dowód osobisty ?- zapytał sie na co przytaknęłam. Podeszłam do walizki, na której była położona moja torebka. Byłam taka rozkojarzona, że nawet nie zabrałam do siebie walizek. Wyciągnęłam odpowiedni dowód po czym podałam mężczyźnie,  który bacznie sie jemu przyjrzał. Luke w tym samym momencie podszedł obejmując mnie w pasie, z czego nie byłam zadowolona, gdyż chciałam aby to właśnie Niall mnie teraz obejmował.
To dla Pani - powiedział po czym podał mi 3 koperty oraz dowód.  Jedna koperta była z kostnicy. Przez moją głowę przeleciało mnóstwo myśli związanych z Niallem.
Chcieliśmy zawiadomić Panią Wanessą Roter z powodu śmierci Tommiego Woods'a - przeczytałam sobie cicho pod nosem nie dowierzając. Spojrzałam na przyczyny śmierci.
Przyczyna zgonu : Nowotwór. 
Tyle mi wystarczyło, aby po moich policzkach popłynęły łzy. Wszyscy patrzyli sie na mnie wyczekując na dalszy zbieg zdarzeń.
Tommi  nie żyje - powiedziałam po czym biegiem ruszyłam do swojego pokoju. To nie może być prawda, to jest na pewno jakiś żart. Wbiegłam do łazienki po czym weszłam pod prysznic następnie włączyłam zimną wodę pozwalając, aby moczyła moje ubrania. Usiadłam na zimnych kafelkach mieszając swoje łzy z kroplami wody, które spływały po moim ciele. To nie możliwe. Po chwili usłyszałam walenie do drzwi.
Daj mi spokój - odkrzyknęłam, gdy osoby z zewnątrz prosiły mnie, abym otworzyła drzwi. Chciałabym aby teraz był przy mnie Niall  mówiąc, że to wszystko tylko głupi nieśmieszny żart. Wszystkie wspomnienia związane z chłopakiem, przewijały mi sie jak zwiastun filmu.
Sama nie wiem ile tak siedziałam, lecz w końcu podniosłam sie z podłogi po czym zakręciłam wodę. Ściągnęłam z siebie mokre ubrania po czym wyszłam z łazienki ubierając w pokoju suche ubrania. Spojrzałam na listy leżące na moim łóżku dwa były jeszcze nie otwarte. Chwyciłam listy z łóżka po czym zeszłam powoli na dół. Spojrzałam przelotnie na moich przyjaciół, którzy płakali. Wybiegłam z domu dusząc sie tam. Wychodząc z domu od razu spojrzałam na niebo, które robiło sie coraz bardziej ciemne oraz zrywał sie coraz mocniejszy wiatr. Nie zawracając sobie głowy zaczęłam biec w kierunku plaży. Po mimo bólu w łydkach biegłam dalej nie przejmując sie kropelkami deszczu, które spadały z nieba. Wyglądało to tak jak by całe niebo płakało, z powodu śmierci anioła.
Spojrzałam na drzewo pod, którym przesiadywałam razem z brunetem. Usiadłam pod drzewem na suchym piasku obserwując fale, które sie pieniły oraz z wielką siłą uderzały o brzeg plazy. Przeczytałam jeszcze raz akt zgonu zalewając sie łzami. Wytarłam łzy chcąc być silna po czym otworzyłam drugi list.
''Kochana Wanesso 
Sama wiesz jak bardzo nie lubię pisać smutnych rzeczy oraz powodować, że płaczesz. Wiem że jeżeli to czytasz to mnie tutaj już nie ma. Miałem Raka. Dlaczego nie powiedziałem o tym nikomu ? Sam nie wiem, nie chciałem litości oraz wiedziałem, że bym sie tylko męczył. Podtrzymywali by mnie, a ja jak roślina musiał bym wszystko łykać. Nie chciałem, aby tak to sie skończyło. Nigdy nie sądziłem, że poznam tak wspaniałą osobę jak ty, która wyciągnęła mnie z mojego nałogu chodź trochę. Gdy pierwszy raz zobaczyłem ciebie w klubie, jako jedyna zainteresowałaś sie mną zabraniając mi palić. Drugim naszym spotkaniem było drzewo pod, którym zawsze przesiadywałaś po bieganiu. Lubiłem nasze rozmowy, a wręcz kochałem je. Byłem zbyt samolubny, aby przestać sie z tobą przyjaźnić po mimo, że moje dni coraz bardziej przybierały na sile. Nie byłem świadomy tego, że odchodząc z tego świata skazuję ciebie na ból oraz tęsknotę.
 Jesteś najlepszą sobą jaka chodzi po świecie. Nasze spotkanie w Kolorado teraz możesz się domyśleć co miałem na myśli. Wiem także o tobie i Niallu. Widać jak na siebie patrzycie. Mam nadzieję, że będzie traktował ciebie dobrze oraz ułoży sie wam. Jesteście sobie pisani. Nikt nie wiedział o mojej chorobie, o której sie dowiedziałem 3 lata temu. Postanowiłem zwiedzić sobie cały świat i udało mi sie to.  Chcę aby pogrzeb odbył sie we Francji. Mam nadzieję że będziesz. Proszę tylko o jedno, abyś nie płakała za mną, nie jestem tego wart''  -Przeczytałam na głos.
Jesteś tego wart jesteś - odpowiedziałam zalewając sie kolejną falą łez oraz wspomnień. Otworzyłam 3 list. Były tam informacje dotyczące pogrzebu, naszego zakwaterowania, bilety na samolot. Wszystkim sie zajął. Patrzyłam na czarne niebo oraz na błyskawice pojawiające sie na nim. Po niedługim czasie bynajmniej tak mi sie wydaje wróciłam do domu. Wbiegłam do pokoju znowu zalewając sie złami. Po chwili do pokoju wszedł Luke.
Kochanie damy rade - powiedział do mnie. Jego oczy także były czerwone od płaczu. Spojrzałam na niego po czym na palec, na którym był pierścionek. Ściągnęłam jego oddając mu.
Nie kocham ciebie - odpowiedziałam patrząc sie jemu w oczy. Lepiej powiedzieć bolesną prawdę niż kłamać. Po policzkach chłopaka polały sie kolejne łzy, całując mnie ostatni raz w policzek wyszedł z pokoju.
3 Dni Później.
Minęły 3 dni od dnia, w którym dowiedziałam sie o śmierci przyjaciela. Na drugi dzień zeszłam na dół dając każdemu bilety informując o miejscu naszego zakwaterowania. Właśnie siedzimy w samolocie i czekamy na lądowanie. Jutro o 13 jest pogrzeb. Wszyscy to bardzo przeżywamy. Co po między mną a Lukiem ? Nic, odzywa sie tylko jak musi.
Proszę zapiąć pay zaraz lądujemy - odezwał sie głos stewardessy. Zapięłam pasy po czym czekałam na wylądowanie. Po wyjściu z samolotu oraz odebraniu naszych walizek zapakowaliśmy sie do busów, które miały nas zawieźć do hotelu. Po wejściu do hotelu odebraliśmy klucze do naszych pokoi. Po małych zamianach wylądowałam w pokoju z  Eleanor  Pez Zialem oraz Melisa za to w drugim pokoju był Harry Brad  Scott Ostin Kalin  Luke oraz Zayn. Wszyscy tego wieczoru szybko zasnęli tylko chyba oprócz mnie. Nie mogłam zasnąć, byłam ciekawa co sie stało z Niallem. Tęskniłam za nim i to bardzo. Wstałam z łożka zabierając z szafki nocnej telefon oraz papierosy. Wyszłam na mini balkon zapalając od razu jednego papierosa. Usiadłam na zimnych kafelkach nie przejmując sie tym. Spoglądałam w gwieździste niebo paląc. Gdy skończyłam palić weszłam w galerię po czym przejrzałam wszystkie nasze zdjęcia z wakacji. Kolejne łzy popłynęły ciurkiem po moich policzkach. Wstałam z ziemi idąc do pokoju. Za nim zasnęłam przejechałam jeszcze ręką po moim lewym biodrze, gdzie było czarne serduszko.
Obudziłam sie niezbyt wyspana cud, że w ogóle zasnęłam. Ubrałam na siebie czarną sukienkę, która górę miała obcisłą z małym dekoltem na grubych ramiączkach, za to dół miała rozkloszowany. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam makijaż chcąc chodź troszkę zamaskować moje zmęczenie. Z hotelu wyszliśmy o 12. Weszliśmy o 12:25 do kościoła. Na samym środku stała trumna, gdzie był ułożony przyjaciel. Podeszłam do trumny wkładając do niej jedną biała różę. Dotknęłam jego ręki było lodowata, w końcu jego serce już nie bije. Spojrzałam na nadgarstek, gdzie miałam moją ulubioną bransoletkę. Była to zwykła srebrna bransoletka z gwiazdką na środku. Zawsze ją uwielbiał więc ściągnęłam kładąc koło jego reki.
Żegnaj przyjacielu - powiedziałam pozwalając, aby łzy popłynęły po policzkach. Odwróciłam sie napotykając wzrok rodziny, która siedziała w pierwszym rzędzie. Zasiadłam koło swoich przyjaciół w 3 rzędzie. Po całej ceremonii w kościele zapakowali trumnę po czym zanieśli ją na cmentarz.
Rozpoczęła sie kolejna krótka msza, gdzie każdy płakał. Stałam razem z innymi, aż w końcu zobaczyłam jego.
Stał tam w czarnym garniturze oraz włosach postawionych na żel. Nie mogłam odczytać emocji jakie nim rządziły. Miałam ochotę podejść do niego powiedzieć jak bardzo go kocham oraz błagać go nawet na kolanach, aby mnie nie zostawiał. Czując jak bym mój wzrok obejrzał sie napotykając mój wzrok.
Jego piękne niebieskie oczy wyrażały jedynie ból. Staliśmy tak chwilkę po czym to właśnie on przerwał nasz kontakt wzrokowy. Trumna została zakopana po czym każdy kładł na nią wieńce z kwiatów.
Proszę przyjąć moje kondolencje - powiedziałam cała zapłakana do mamy zmarłego syna.
Wiem że byłaś jemu bliska - powiedziała cała zapłakana. Przytuliła mnie płacząc w moje ramię.
Wszyscy jesteście zaproszeni na stypę - powiedział ojciec Tommiego.
Prosze wybaczyć, ale nie przyjdę - powiedziałam po czym odeszłam w nieznanym mi kierunku. Szłam cały czas płacząc. Na dworze było już ciemno przez chmury burzowe. Usiadłam na murku przed samą wieżą  Eiffla. Była pięknie oświetlona w nocy.
A więc tak właśnie zakończyło sie moje życie.
Ze złamanym sercem.

słów:

+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+_+

HEJ :
SPODZIEWALIŚCIE sie tego ?
Pisząc ten rozdział miałam cały czas łzy w oczach,  ten rozdział jest dla mnie bardzo ważny bo tez w ciągu paru miesięcy zmarła mi ważna osoba. 
A więc moja przygoda z pisaniem tego FF dobiegła końca
Przed nami Jeszcze Epilog 2 oraz podziękowania.
Buziole Wika Xx














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

JEŻELI SZANUJESZ MOJĄ PRACĘ NAPISZ KOMENTARZ